„Święci nigdy się nie starzeją” — przypomniał Jan Paweł II w 1980 roku podczas swej wizyty w Lisieux. Ogłaszając 26 marca 1996 roku Sługami Bożymi małżonków Ludwika i Zelię Martin, wskazał ich jako wzór dla każdej rodziny. Beatyfikacja rodziców św. Teresy od Dzieciątka Jezus, w dniu 19.10.2008 r. otwarła nowe horyzonty duchowe przed chrześcijańskimi małżonkami, którzy pragną dążyć do świętości nie w pojedynkę, lecz w rodzinnej wspólnocie.
Kościół uczcił też głęboką miłość małżeńską Ludwika i Zelii Martin, ich wspólne oddanie się Bogu, wzorowe wychowanie dzieci oraz ewangeliczną miłość bliźniego. Były w historii święte pary małżeńskie, jednak każde z małżonków beatyfikowano czy kanonizowano oddzielnie. Beatyfikacja państwa Martin była wydarzeniem bez precedensu, nie było bowiem jeszcze wspólnej beatyfikacji małżonków! Podziw świętej Karmelitanki dla rodziców był bezgraniczny. „Dobry Bóg — pisała — dał mi ojca i matkę bardziej godnych nieba niż ziemi”.
Urodził się w Bordeaux 22 sierpnia 1823 roku. Jego ojciec, Piotr-Franciszek Martin (1777-1865) był żołnierzem. Uczestniczył w wojnach napoleońskich i mieszkał w licznych garnizonach, jak: Bordeaux, Avignion, Strasbourg... Swoją długa karierę wojskowa zakończył w stopniu kapitana. Ludwik, mając 6,5 roku był dzieckiem armii. Poznał smak dyscypliny, sportu i przyjemność podróżowania. Wraz z ojcem osiedlił się w roku 1830 w Alençon, w miejscu pochodzenia.
Zelia Guérin urodziła się 23 grudnia 1831 r. w Saint-Denis-sur Sarthon, w departamencie Orne. Jej ojciec był także żołnierzem napoleońskim, a swoją karierę skończył jako żandarm. Poślubił Luizę Mace, z którą miał troje dzieci: Elizę, Zelię i Izydora. Dzieciństwo Zelii było surowe, „smutne jak całun”. Jej matka była dość ostra. Jej córka nigdy nie miała żadnej lalki. Otrzymała jednak wraz z starszą siostrą, dobre wychowanie u Sióstr de Picpus w Alencon.
Jeśli Ludwik miał zwyczaj podróżowania, w zależności od żołnierskiego przemieszczania się ojca, z garnizonu do garnizonu, to Zelia, chociaż była także córką żołnierza (jej tatuś był żandarmem), nie podróżowała, i poruszała się najwyżej w obrębie kilkudziesięciu kilometrów wokół Alencon.
Ich historia jest jednorazowa. Zarówno jeden jak i druga, pragnąc życia zakonnego, załatwieni odmownie w swych dążeniach, prowadząc Zycie dość samotne w tym spokojnym i cichym miasteczku Alencon, spotykają się na moście nad rzeką Sarthe i pobierają kilka miesięcy później.